Informatyzacja w praktyce

2010-10-06 00:00:00 +0100


Udział w przetargu jest wartościowym doświadczeniem i pozwala na przetestowanie w praktyce jak postępuje informatyzacja Rzeczypospolitej. Wniosek: postępy są, ale niewielkie i nie do końca tam gdzie trzeba. Zaproponowano mi rolę podwykonawcy podwykonawcy w siódmym pokoleniu, ale za to dla jednostki, która życzy sobie ujawnienia całego drzewka. W rezultacie zostałem poproszony o dostarczenie następujących dokumentów, stanowiących potwierdzenie, że figuruję lub nie figuruję w jakiejś bazie należącej do administracji publicznej.

Jako, że zamawiającym był również urząd to w gruncie rzeczy wszystko mógłby sobie sam sprawdzić - wystarczyłoby gdyby uczestnicy przetargu złożyli oświadczenia w rodzaju “wyrażam zgodę na sprawdzenie”. W praktyce usłyszałem: “no to niech się pan przygotuje na dzień biegania po urzędach”.

W krakowskiej praktyce to faktycznie kłopot - skarbówka na Azorach, ZUS w centrum, urząd miasta - na Wielickiej, sądy - koło Mogilskiego. Wszystko w zupełnie innych częściach miasta, daleko i problemy z parkowaniem. Komunikacją publiczną to całodniowa wycieczka krajoznawcza.

Jako posiadacz certyfikatu kwalifikowanego spróbowałem to załatwić elektronicznie. Jak to wyglądało w praktyce?

  1. Zaświadczenie z ZUS o niezaleganiu ze składkami. Wniosek złożyłem przez EUP. Wkrótce potem dostałem telefon od pani z ZUS, która poprosiła o wyprostowanie paru drobnych zaległości. Generalnie działa..
  2. Zaświadczenie z Urzędu Skarbowego o niezaleganiu z podatkami. Wniosek złożyłem w urzędzie bo mam po drodze z domu do pracy. Do odebrania w takiej samej postaci w ciągu 7 dni. W ePUAP znalazłem wniosek do swojego US, więc powinno zadziałać także elektronicznie.
  3. Wypis z EDG (ewidencji działalności gospodarczej). Wniosek złożyłem przez ePUAP. Co ciekawe, w formularzu można zażądać odpowiedzi w formie elektronicznej, co uczyniłem. Po paru dniach zadzwonił pan z UMK, który poprosił o uzupełnienie kodów PKD mojej działalności. Co prawda robiłem to już w GUS, ale podobno "w tę stronę" się nie synchronizują - gdybym zaktualizował w EDG to GUS by je pobrał automatycznie. Ciekawe. Ponadto pan był sceptyczny w kwestii przyjęcia elektronicznej formy wyciągu z EDG przez zamawiającego w przetargu. Ostatecznie sprawa w EDG przeciągnęła się na dwa tygodnie - formularz EDG-1 jest bardzo skomplikowany a jego prezentacja w ePUAP wymaga przyzwyczajenia się, mówiąc delikatnie. Zapewne najtrudniejszą rzeczą było dojście metodą prób i błędów do wniosku, że tych dziesiątków pól wcale nie trzeba wypełniać. Po obejściu wymogu podania numeru REGON w postaci 14-cyfrowej (przez dopełnieniego zerami na początku) udało mi się w końcu złożyć wniosek we właściwej formie. Teraz czekam na elektroniczną wersję odpowiedzi.
  4. Zaświadczenie z Krajowego Rejestru Karnego o niekaralności. Tu mi się nie udało znaleźć żadnego śladu formularza elektronicznego, więc wygląda na to, że pozostaje wizyta w sądzie. </ol> Podsumowując, ePUAP zaoszczędził mi sporo biegania po mieście. W najgorszym wypadku otrzymałbym te wszystkie pisma w formie papierowej pocztą i zgromadzenie ich zajęłoby jakieś trzy tygodnie. Zdecydowanie nie jest to termin pozwalający na uczestniczenie w przetargu ale do innych celów może wystarczy. Tak więc wiemy na razie, że za pomocą ePUAP mogę sobie zamówić elektronicznie przesłanie mi papierków z kilku urzędów, które później mógłbym złożyć w kolejnym urzędzie, gdzie zostałyby ponownie wklepane do komputera i wprowadzone do jakiejś bazy danych. Jak napisałem powyżej, nie otrzymałem jeszcze elektronicznej wersji wypisu z EDG i jestem niezwykle podekscytowany na myśl o tym jak może on wyglądać :) Jeszcze ciekawsza może być reakcja urzędu, do którego taki elektroniczny EDG złożę (przetarg, już wiadomo, nie wypalił). Bardziej niepokojący jest natomiast fakt, że proces adaptowania urzędów do narzędzi elektronicznych przebiega w utartych ramach resortowych i w żaden sposób nie próbuje ich naruszać. Petent jako "żywy nośnik informacji między urzędami" nadal jest tym nośnikiem tyle, że zamiast tramwajem może te dane przekazywać mailem (na razie załóżmy optymistycznie, że jest to możliwe). Ewenementem na skalę krajową jest tutaj fakt, że GUS zaciąga jakieś dane z EDG w urzędzie miasta. Z drugiej strony, skoro dało się to zrobić między GUS i EDG to dlaczego ministerstwo będące organizatorem przetargu nie może uzyskać informacji o figurowaniu lub niefigurowaniu danych osób w jakichś bazach drogą elektroniczną i bez angażowania żywego nośnika informacji?