E-voting: omówienie raportu Zettera

2007-12-28 00:00:00 +0000


Tuż po wyborach w 2006 roku Kim Zetter z Wired złożył w amerykańskiej komisji wyborczej wniosek o dostęp do informacji publicznej (FOIA), prosząc o informacje o konkretnych problemach jakie wystąpiły w trakcie tych wyborów. Z uzyskanych informacji skompilował tabelę, która jest niezwykle pouczającym zbiorem faktów, pokazujących czego należy oczekiwać po obecnych wersjach komputerów wyborczych w prawdziwych wyborach w skali kraju.

Zetter zebrał ponad 150 przypadków konkretnych problemów jakie zgłoszono w trakcie wyborów w tylko jednym hrabstwie Sarasota na Florydzie. Raport zawiera bardzo szczegółowe informacje m.in. o numerach seryjnych konkretnych komputerów wyborczych, nazwiska członków komisji, opis problemu oraz - co istotne - liczbę głosów straconych w wyniku awarii.

Z zestawienia wynika, że awarie komputerów wyborczych były nagminne i prowadziły do gubienia głosów bądź rejestrowania głosów nieważnych. Członkowie komisji wyborczych, których “uszczęśliwiono” komputerami wyborczymi musieli zmagać się z takimi problemami jak:

Wszystkie problemy były zgłaszane do serwisu, który reagował na nie bądź wskazując na metodę rozwiązania (inforowanie wyborców o konieczności mocnego (lub kilkukrotnego) naciskania ekranu, resetowanie komputerów) lub wymianą wadliwych jednostek w czasie do kilku godzin.

Poza tymi typowo “komputerowymi” problemami wyborcy zgłosili szereg problemów budzących wątpliwości co do uczciwości głosowania:

Warto wyjaśnić przy tym kontekst, który ma spore znaczenie dla wagi opisywanych problemów. W wyborach na Florydzie w listopadzie 2006 główna batalia toczyła się pomiędzy republikaninem Vernem Buchananem i demokratką Christine Jennings. W hrabstwie Sarasota zarejestrowano aż 18 tys. głosów nieważnych a demokratka Jennings przegrała z Buchananem zaledwie… 400 (czterystoma) głosami.

Każdy z opisanych przez Zettera problemów doprowadził do zgubienia kilkudziesięciu do kilkuset głosów (undervote). Wyraźnie widać więc, że nie w swojej masie nie były to drobne techniczne problemy - tak naprawdę każdy z nich mógł stanowić “być albo nie być” dla wyniku wyborów. Stąd też w sprawie głosowania na Florydzie jest prowadzone śledztwo przy udziale Kongresu i GAO.

Warto też odnieść to do tego co działo się u nas w październiku 2007 - brak kart do głosowania w dwóch komisjach i opóźnienie w dostarczeniu głosów z zagranicy wzbudziły wielkie kontrowersje i falę komentarzy. Tymczasem na Florydzie przypadki wyłączania komputerów wyborczych na kilka godzin do czasu przybycia serwisu były nagminne.